PORADY

Schudnij bez efektu jojo i jedź to, na co masz ochotę!

Zdradzę Ci mój sekret 

Jeżeli liczysz na cudowną tabletkę bądź produkt, który nagle z dnia na dzień da Ci wymarzoną sylwetką, schudniesz bez wysiłku – muszę Cię rozczarować. Choć może… szukaj dalej? Ja mam jednak dla Ciebie inną propozycję.


Mam spore tendencje do przybierania na wadze…niestety. Ty też znasz to uczucie, kiedy przechodząc przez alejkę w sklepie spojrzysz na czekoladę i bum! + 3 kg do wagi…?


Chciałabym podzielić się z Tobą moim przepisem na lepszą sylwetkę, opartym na latach nauki i praktyki. Zdradzę Ci jak to robię, że piekąc same pyszności, jedząc słodycze, ciasta i desery i to, na co mam ochotę, nie stosując magicznych diet – schudłam 10 kg w pół roku. Więcej mi nie potrzeba. Zaznaczam od razu – wymaga to od Ciebie pewnego zaangażowania i przede wszystkim CIERPLIWOŚCI. Boczki i zaokrąglenia „pielęgnowaliśmy” przez dłuższy czas. Dajmy zatem ciału wystarczająco możliwości, aby mogło przybrać bardziej preferowane przez nas kształty! Kocham piec słodkości, więc jak żyć? Torty na zamówienie to moja ogromna pasja i nie potrafię się oprzeć wylizywaniu miski po kremie ze śmietaną.


Genetyki nie zmienimy… jednak możemy zmienić siebie, swoje przyzwyczajenia, styl życia.

Stając przed wyborem, czy chcę podjąć się jakąkolwiek diety, zapytałam sama siebie: „czy ten właśnie sposób odżywiania, chcę stosować do końca życia, aby utrzymać określoną sylwetkę? Czy mam zrezygnować z moich ulubionych dań i słodyczy?” Odpowiedź była prosta…Nie!

Ktoś, kiedyś – jakiś geniusz – wpadł na pomysł i wymyślił fit słodycze. Gdy jest piękna pogoda w Zakopanem to zawsze można się przejść na spacer po Tatrach, spalając przy tym dosyć konkretną ilość kalorii. Jednak to na przestrzeni codzienności, jest niczym walka z wiatrakami.



Pierwszą rzecz, którą chciałabym Ci polecić, to POSTĘP. 

Podejmujesz się działania. Planujesz. Walczysz ze sobą i co? I nic…
Siedzisz w pomieszczeniu, gdzie temperatura ma -10 stopni C. Na stole leży kostka lodu. Zza okna przyświeca nagle słońce i temperatura wokół zaczyna powoli rosnąć. Bryła jednak jest stała, nie zmienia się. Temperatura osiąga -5 st. C. Kosta lodu – nic. 3 st. mrozu, 2… 1… uparciuch ani myśli się zmieniać. Czas mija. Temperatura w pomieszczeniu osiąga 0 st. C. Lód nagle nieoczekiwanie zaczyna powoli tracić swój szron. +1… +2… pojawiają się bardzo drobne sygnały roztapiania się lodu… Zaczyna być widać efekty!

Ze zmianą w sposobie życia i diecie – jest bardzo podobnie. Na początku nie widać rezultatów, organizm musi się zaadoptować do zmian, przyzwyczaić. Daj sobie trochę czasu! Cierpliwości!


Druga sprawa, która jest według mnie kluczowa to MAŁE KROCZKI.

Stawiając sobie cel „schudnę”, dajesz sobie tylko ogólny zamysł. Do niczego to nie prowadzi. Wpadając na pomysł wyjazdu na wakacje, rozdzielasz sobie po kolei czynności do wykonania. Szukasz miejsca, sprawdzasz możliwości transportu, organizujesz nocleg… Planujesz każdy szczegół. Chcąc stracić nieco kilogramów, również musimy dokonać planu.


Jeżeli nie mamy zaburzeń zdrowotnych, nasz organizm powinien utrzymać się bez okładania tłuszczu, w momencie kiedy zapewnimy mu odpowiednio zbilansowaną dietę. Co to znaczy? Musimy dawać mu potrawy, które spełnią zapotrzebowanie na witaminy, białka, tłuszcze, węglowodany itd.


Zacznijmy więc proste działanie… 

Weź kartkę i coś do pisania. Przez cały jeden dzień spisuj po kolei wszystkie swoje rutynowe czynności. Te, nad którymi się nie zastanawiasz. Np. wstaję rano, myję zęby, jadę samochodem do pracy, po wejściu do pracy robię kawę, po kawie idę na papierosa, zjadam czekoladkę itd… Sami nie jesteśmy świadomi, jak wiele rzeczy robimy z przyzwyczajenia!

Kiedy będziesz mieć gotową listę – określ, które nawyki są dla Ciebie dobre, a które warto byłoby zmienić.
Wyznacz sobie czas, że będziesz zmieniać tylko jedną rzecz na tydzień, wśród tych złych nawyków. Załóżmy, że uwielbiasz jeść słodkie przekąski po godzinie 21.00, siedząc na kanapie przed telewizorem. Już dziś (!) postanów, że nie będziesz dotykać przekąsek po godzinie 19.00. Za tydzień, może wprowadź nawyk picia kawy bez cukru? Kolejnym etapem będzie np. dodawanie warzyw do każdego dania, bądź picie wody zamiast słodkich napojów.


Musimy sobie uświadomić, co w życiu robimy nawykowo, co wpływa na nas w sposób niekorzystny. Dopiero wtedy możemy to zmienić.


Pierwszym krokiem, jest zauważenie problemu. Drugi to zmiana… Od razu ostrzegam – nie będzie łatwo! Zapomnisz o swoich planach, wkradnie się „ochota”…


Aby sprostać wyzwaniu – zrób sobie karteczkę i powieś na lustrze. Będzie Ci ona przypominać o nawyku w danym tygodniu. Kiedy poczujesz, że chcesz się złamać i sięgasz po kolejne już ciasto, powiedź sobie głośno „chce zjeść to ciastko, choć kolejnego wcale nie potrzebuje. To ciastko tuczy i źle wpływa na moje zdrowie.” Powinno pomóc… Wypowiedziane na głos słowa sprawiają, że konsekwencje zachowania wydają nam się bardziej realne.


Kolejny czynnik, który musi zagościć w Twoim życiu to SPORT.

Nie oszukujmy się, nasz organizm tego po prostu potrzebuje! Według badań oraz WHO – trening zdrowotny, czyli taki, który podtrzymuje nasze ciało po prostu zdrowe – to 30 – 50 minut, z powtarzalnością 3-5 razy na tydzień, przy intensywności 65% – 90% maksymalnej częstotliwości skurczów serca. Tutaj należy oczywiście zaznaczyć, że dla każdego wartości powinny być dobierane indywidualnie, na podstawie stanu zdrowia, wieku, adaptacji osoby do wysiłku fizycznego itd. Nie będę wchodziła w głębszą teorię i wzory do obliczeń. Poznałam to wszystko studiując na AWF-ie w Katowicach (tą wiedzę zatem mam pewną), jednak to bardzo złożony temat. Przedstawię zatem konkrety w praktyce.

Zastosuj zasadę małych kroków, o której wspomniałam wcześniej! Nie rzucaj się na trening z pełnym obciążeniem na siłowni, po którym będziesz czuć każdy mięsień w ciele, a podniesienie się z łóżka na następny dzień będzie graniczyło z heroicznym czynem. Szybko stracisz zapał i zniechęcisz się!


Zacznij od spaceru np. 20-30 minut dziennie. Może to być przyjemny sposób na spędzenie czasu z bliskimi, opcja spotkania z przyjaciółmi – zamiast przesiadywać „przy piwku”… Chcesz poćwiczyć, lecz nie wiesz od czego zacząć? Włącz sobie jakiś filmik na youtubie, na którym ktoś będzie Cię motywował do kolejnego powtórzenia. Moja rada – zanim zaczniesz, poszukaj kogoś, komu możesz zaufać. Trenera, który wytłumaczy Ci, jak dane ćwiczenie powinno wyglądać. Czasami nieodpowiednim treningiem można sobie zaszkodzić.
Moim sposobem na przetrwanie codziennego treningu (ćwiczę 5 x w tygodniu, po 45 min – 1 godziny) jest łącznie go z jakimś „zabijaczem czasu”. Podczas aktywności puszczam sobie jakiś audiobooka bądź odcinek serialu czy podcast. Czas płynie zdecydowanie szybciej, a ćwiczenia wykonują się niemal same. Moja uwaga skierowana jest na absorbujący temat płynący z telewizora, a kropla potu płynąca z czoła zostaje niezauważona.


Jak w ogóle zmotywować się do treningu?
Tutaj przytoczę takie zjawisko jak implementacja intencji. Jest to nic innego, jak przygotowanie sobie zawczasu konkretnego planu działania. Określ koniecznie sposób, w jaki chcesz zrealizować postanowienie. Na przykład: Dziś o godzinie 18.30 będę trenowała siłowo przez 45 minut w moim salonie.
Niech będzie to reguła brzmiąca:


  • Będę [ zadanie ] o godzinie [ czas ] przez [ długość ] w [ sprecyzowane miejsce].


Wiele osób narzeka na brak motywacji, kiedy tak naprawdę – brakuje im konkretnego planu działania i celu. Kiedy już zaczniemy i zrobimy pierwszy krok – z czasem działania te staną się naszymi nawykami, jak mycie zębów, czy branie prysznica. Codzienność!


Teraz pewne zarzucisz mi „Gdzie tutaj to chudnij i jedz na co masz ochotę?!” o którym pisałam w tytule. 

Ano już tłumaczę.


Codziennie pijesz dużo wody, zamiast słodzonych napoi, wprowadzasz dużo warzyw do posiłków, ograniczasz (nie wykluczasz, jeżeli nie chcesz!) słodycze, jest pełnowartościowe posiłki w ilościach zaspokajających głód (nie jedz oczami, tylko zwracaj uwagę na to kiedy odczuwasz sytość), uprawiasz sport przynajmniej 5 razy w tygodniu (może to być 5 spacerów po 20 minut, albo 5 intensywnych treningów siłowych i cardio – to zależy od Ciebie i tego, na jakim jesteś teraz poziomie fizycznym). Masz zdrowy styl życia, ale też swobodnie do niego podchodzisz. Dla przykładu – moje posiłki dzielą się w wartości 80/20 – czyli 80% zdrowych i wartościowych produktów i 20% tych śmieciowych, słodyczy. W weekendy robię sobie całkowite odstępstwo i jem wszystko, na co mam ochotę! Trenuje 5 razy na tydzień. Schudłam i utrzymuje swoją wagę!


Ostatnią już rzeczą, którą chciałabym Ci powiedzieć jest… KOCHAJ SIEBIE!

Scrolujesz social media i wyznaczają CI one obraz świata i to, jak masz myśleć o sobie? Tak poniekąd jest… kilka chwil wystarczy, żeby napatrzeć się na nadludzko idealne sylwetki, które uwodzicielsko zerkają na nas z małego pudełka trzymanego w dłoni. Powoli zaczynamy tracić granicę między fikcją a rzeczywistością… wzorujemy się na osobach, których pracą jest dbanie o swój wizerunek i piękne ciało… Twojej wartości NIE określa idealnie dopracowany kadr, czy liczba lajków pod nim. Tak naprawdę, nikt nie zwraca uwagi na nasze niedoskonałości oprócz nas samych!


Dbaj o siebie, przede wszystkim dla zdrowia! Aby w przyszłości cieszyć się pełnią życia, a nie tym, że dostaliśmy termin na kolejkę u lekarza. Nie tędy droga. Dbajmy o siebie, doprowadźmy się etapu „zadowolenia” i utrzymajmy go. Dzięki zmianom nawyków! Do nich pewnie jeszcze wrócę, aby dać Ci większą świadomość. Przybędzie tutaj z pewnością nie jeden przepis na najlepsze fit desery i ciasta bez cukru…a tymczasem….


Idę piec ciasto patrząc na Tatry! Dziś będą fit słodycze na szybko, czyli wejdzie szarlotka z bezą… Idealne ciasto do kawy!

W czym mogę Ci pomóc? :)